sobota, 3 kwietnia 2010

Elbląg

Znajoma mojej babci opowiadała mi kiedyś ciekawą historię. Zaraz po wojnie, czy może trochę później, pracowała na poczcie w Elblągu. Dostawali z Niemiec kartki zaadresowane na ELBING, kierownik poczty kazał je odsyłać z podpisem nie ma takiego miasta. Po pewnym czasie kartki wracały z podpisem: ELBING po tymczasową nazwą ELBLĄG.
Koniec historii, którą sobie przypomniałem oglądając poniższe zdjęcie:


a patrząc na pozostałe to jest mi żal...








życzę wszystkim wesołych świąt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz